31 gru 2014

DENKO GRUDNIOWE

Cześć! 
W ostatni dzień grudnia przychodzę do Was z moimi zużytymi produktami. Myślałam, że nie będzie co pokazywać i zrobię denko dwumiesięczne. Ale nawet parę rzeczy mi się pokończyło, więc je dzisiaj Wam pokazuje i wędrują do kosza. Zrobiłam też porządki w lakierach do paznokci i jak się okazało, parę z nich nadawało się już do wyrzucenia. Niestety numerki się w większości starły. Trochę mi ich szkoda, ale przynajmniej może teraz będą mi się pozostałe mieścić w moim pudełeczku :)


Objaśnienie:
11  - nie kupię ponownie
11  - może kupię 
11  - kupię ponownie
 Produkty do włosów
1. Szampon do włosów normalnych i przetłuszczających się, Natei naturals- taki średniak, plątał strasznie włosy. RECENZJA
2. Odżywka do włosów suchych i zniszczonych, Garnier Ultra Doux- jedna z moich ukochanych odżywek. RECENZJA
Produkty do twarzy
3. Algi morskie- nic nie robiły dobrego, a śmierdziały niemiłosiernie. RECENZJA
4. Puder sypki transparentny, My Secret- mam co do niego mieszane uczucia, ale koniec końców nie był najgorszy :) RECENZJA
5. Krem mikrozłuszczający z kwasem migdałowym, Ziaja- u mnie powodował tylko wysyp niedoskonałości. RECENZJA
Produkty do ciała
6. Antyperspirant w kulce, Nivea- ładnie pachniał, ale wrócę do mojej ulubionej Rexony :)
7. Peeling myjący z kiwi, Joanna- dosyć delikatny, ale zapach wynagradza wszystko. RECENZJA
8. Żel pod prysznic 'Mango & Ananas', Elkos Body- pięknie pachniał, ale zapach po umyciu szybko znikał. RECENZJA
9. Wkład mydła w płynie, Isana o zapachu bzu i orchidei- ładnie pachniało, ale raczej nie kupię więcej tej wersji, bo jestem ciekawa innych zapachów.
Lakiery do paznokci
10. Base&Top Coat, Miss Sporty- oczekiwałam po nim czegoś więcej. RECENZJA
11, 12. Butterfly, Life Style- lakiery przeciętnej trwałości i wymagające większej ilości warstw. Takie przeciętniaki. Chociaż z top coatem trzymały się parę dni.
13. Butterfly, Ceramic Special Formula- bardzo lubiłam ten lakier za super neonowy kolor. Jeśli chodzi o trwałość to również taka przeciętna.
14. Bell, French manicure- lakier wygrałam w rozdaniu, był już wcześniej używany, dlatego ja tak naprawdę może z 3 razy miałam pomalowane nim paznokcie. 
15. Eveline, Pastel Colour nr 253- używałam go bardzo rzadko, dość szybko zgęstniał. Nie polecam.

Znacie produkty z mojego denka? Wam też tak żal wyrzucać stare lakiery do paznokci? :)

29 gru 2014

Must have na Sylwestra, czyli sztuczne rzęsy!

Cześć dziewczyny! 
Święta bardzo szybko zleciały, ale oto już za dwa dni mamy Sylwestra, a potem Nowy Rok! Kolejne dni do świętowania. Jakie macie plany na Sylwestra? Idziecie na huczny bal, a może spędzacie go w domu? Ja wybieram się na domówkę do Krakowa, może też zawitam na rynku, kto wie :) 

Jednego jestem pewna- w Sylwestra mój makijaż nie obędzie się bez sztucznych rzęs! Przedstawiam Wam moje pierwsze i już ulubione sztuczne rzęsy z Ardell model Demi Wispies.
Do tego dobry klej obowiązkowy, a podobno ten z Duo jest najlepszy. Ten zestaw pokazywałam Wam już chwilę temu w poście zakupowym. Rzęsy miałam na sobie dopiero dwa razy. Ale już teraz wiem, że jeszcze długo mi posłużą. Więc uważam, że warto zainwestować w taki zestaw. 

Poniżej możecie zobaczyć parę ujęć tych rzęs w akcji. Jest to moje drugie klejenie rzęs, więc proszę o wyrozumiałość :) 


Gdybyście chciały zobaczyć jak wygląda moje "gołe oko" lub tylko pomalowane tuszem, to możecie TU i TU.

U mnie w domu uważają, że mam i tak bardzo długie swoje naturalne rzęsy, więc 'coś takiego' nie jest mi potrzebne. Ale co oni tam wiedzą :) Osobiście polecam ten model rzęs, bo wiele vlogerek i blogerek jest z nich zadowolonych. Rzęsy z Ardell są wielokrotnego użytku, przyjemnie się je nosi i dają świetny efekt. Nie bójcie się, że nie poradzicie sobie z klejeniem! Na Youtube pełno jest filmików instrukcyjnych. 

Wszystkie dziewczyny, które chcą mieć to magnetyczne spojrzenie, zachęcam do zaopatrzenia się w sztuczne rzęsy. 

A Wy dziewczyny również będziecie kleić rzęsy na Sylwestra? Piszcie w komentarzach czy znacie te rzęsy i jakie Wy polecacie :) 

27 gru 2014

Sensique, Velvet Touch nr 154 i 151


Hej!
Jak tam żyjecie po świętach? Brzuszki pełne? Ja się boję stawać na wagę, bo jadłam w te święta za trzech :P Wczoraj spadł u mnie śnieg, trochę szkoda, że tak późno, ale lepiej późno niż wcale :) A teraz przechodzę do tematu dzisiejszego posta.

Początkiem listopada u Kleopatre zobaczyłam całkiem fajne, matowe cienie w świetnej cenie. Mowa o cieniach z Sensique z serii Velvet Touch. Na tyle wpadły mi w oko, że poleciałam do Natury i kupiłam dwa kolorki :) Poużywałam już ich jakiś czas, więc pora coś o nich napisać.
 W Naturze była wtedy ich wyprzedaż, więc za oba zapłaciłam około 6 zł. Prawda, że się opłacało? Nie chodzę na co dzień w mocnym makijażu, więc postawiłam na na jeden delikatniejszy kolor, a drugi mocniejszy i wyrazisty. Bardzo ładnie wyglądają ze sobą.
Cienie z tej serii są matowe i dobrze napigmentowane. Chociaż wiadomo, że im mocniejszy kolor tym bardziej widać ten pigment. Nie mam bazy, więc niestety u mnie nie wytrzymują cały dzień. Ale z bazą napewno by się super sprawowały. Nie osypują się.

Poniżej możecie zobaczyć jak się prezentują.
 I zdjęcie z lampą (nie przejmujcie się moimi włosami na ręce :P)
Koniecznie zajrzyjcie do Kleopatre i obczajcie, jakie świetne makijaże zrobiła przy użyciu cieni z tej serii. Ja byłam pod wrażeniem, jaki świetny efekt dają na bazie. 

Jak się Wam podobają te kolory? 

24 gru 2014

Wygrana + życzenia świąteczne

Witajcie Kochane :)
Dosłownie przed chwilą był u mnie listonosz i przyniósł mi taką oto wspaniałą paczuszkę.
Jest to wygrana u byCarol na blogu bizarre-case.blogspot.com. Myślałam, że przesyłka przyjdzie gdzieś po świętach, a tu takie miłe zaskoczenie :) Paczka wyglądała jak prezent- tak ładnie była zapakowana. I Karolina napisała też osobną karteczkę specjalnie dla mnie :) To naprawdę jest bardzo miłe. Zwłaszcza, że wcześniej z czymś takim się nie spotkałam. 
 A w paczce były:
- żel pod prysznic i balsam do ciała firmy Mades Cosmetics, Bohemian Beauty,
- peeling enzymatyczny Lirene,
- kuracja lipidowa, kremowa baza myjąca Ziaja,
- ręcznie zrobione przez Karolinę mydełka nagietkowe,
- gwiazdka musująca do kąpieli, 
- i próbki kremu z Yves Rocher.
Kochana, serdecznie dziękuję za taki wspaniały prezent na święta ;*

A teraz Kochani, chciałabym Wam życzyć Wesołych i Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia, spędzonych w rodzinnym gronie, z mnóstwem prezentów. A także szalonej zabawy sylwestrowej i Szczęśliwego  Nowego Roku ;*

21 gru 2014

Niemieckie żele pod prysznic Elkos Body

Hej! 
Jakiś czas temu pokazywałam Wam nowości w postaci niemieckich żeli pod prysznic Elkos Body. Byłyście bardzo nimi zainteresowane. Parę razy już je użyłam, więc pora coś o nich napisać :)
 Czytałam na jakimś blogu, że powoli wchodzą do polskich sklepów. Osobiście widziałam, że są dostępne w sklepach internetowych i na allegro. Koszt ich to około 5 zł. Ja je mam prosto z Niemiec, ale pewnie wystarczy poczekać jakiś czas i pojawią się w polskich marketach.

Składy:
 Każdy z żeli ma pojemność 300 ml. Bardzo dobrze się pienią i myją ciało. Nie zauważyłam, żeby mnie wysuszyły, ale stosuję na zmianę parę żeli, no i smaruje się masełkiem :) 

Jeśli chodzi o opakowania to są piękne- kolorowe, z wygodnym zatrzaskiem- Wam też przypominają opakowania z Balea? Bo mi tak właśnie się kojarzą.

Żele pięknie pachną kokosem i mango, ale jedna uwaga- zapach szybko znika. Czuć go jedynie podczas mycia, później strasznie szybko się ulatnia. Nawet łazienka nimi nie pachnie... Szkoda :( Ich konsystencje możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej.
Mi osobiście bardziej odpowiada wersja 'Mango i Ananas'. A zwolennikom kokosowych zapachów na pewno polecę wersję 'Mleko i Kokos'. Mimo, że w opakowaniu czuć trochę chemicznie, to myjąc się nim, ten kokosowy zapach robi się znacznie przyjemniejszy :)

Podsumowując: jak dla mnie to takie średniaki, wydaje mi się, że nie dorównają żelom z Balea. Chociaż nie miałam jeszcze produktów z Balea, więc porównania nie mam. Wnioskuję jedynie z Waszych opinii o tych żelach :)
W sieci znalazłam jeszcze zdjęcie z paroma innymi wersjami zapachowymi. Wypróbowałabym ten limonkowy zapach- zwłaszcza na wiosnę i lato.

 A Wy który byście wybrały? Widziałyście może już gdzieś je stacjonarnie?

18 gru 2014

Revlon - Matte Suede- 863 Ruby Ribbon

Cześć! 
Wiecie co? Dawno nie pokazywałam Wam lakierów do paznokci, dlatego dziś pokażę Wam taki jeden, który idealnie się nadaje na obecne, chłodniejsze miesiące. Mowa o matowym lakierze z Revlonu w kolorze 863- Ruby Ribbon. Niestety nie wiem gdzie można go kupić i ile kosztuje, ponieważ wygrałam go w rozdaniu. Prawdopodobnie można go spotkać na allegro.
 Lakier szybciutko robi się matowy, jedna warstwa pozostawia prześwity (co widać na zdjęciu poniżej). Muszę się Wam przyznać, że nie lubię matowych lakierów. Jak mam ochotę na mat na paznokciach, to mam od tego specjalny top coat. 
 Druga warstwa wystarczy, żeby zapewnić dobre krycie. Lakier wysycha w normalnym tempie- ani nie za długo ani też szybciutko. Jak to bywa przy matowych paznokciach- wszelkie niedociągnięcia i nierówności są bardziej widoczne niż przy zwykłych lakierach. 
 Lakieru jest sporo, bo aż 14,7 mlPędzelek raczej jest z tych wąskich, więc parę razy trzeba nim przejechać, żeby pokryć całą płytkę paznokcia. Trochę przeszkadza mi buteleczka, bo jest wysoka i wystaje z mojego pudełka, w którym trzymam lakiery.
Tak jak pisałam- nie lubię matowych paznokci, dlatego dużo bardziej podoba mi się ten lakier w wersji błyszczącej. Pociągnęłam go top coatem z Essence. 
Jeśli chodzi o trwałość to myślałam, że będzie lepiej. Trzeciego dnia końcówki były lekko starte, a czwartego dnia lakier zaczął odpryskiwać. Może gdybym nałożyła top coat od razu po pomalowaniu to dłużej by się utrzymał. Przydałaby się jeszcze odżywka z Eveline 8 w 1 jako baza pod lakier. No, ale tragedii nie ma :)

Poniżej zdjęcie robione z lampą
Jak się Wam podoba? Bo mi bardzo, ale wersja błyszcząca :)

16 gru 2014

Maseczka oczyszczająca z minerałami z Morza Martwego, Avon

Cześć! 
Przyszła w końcu pora na recenzję bardzo fajnej maseczki z Avonu. Używam jej już parę miesięcy, więc najwyższy czas coś o niej napisać.


Skład: Aqua, Kaolin, Glycerin, Bentonite, Alcohol Denat, Butylene Glycol, Talc, Dipropylene Glycol, Stearyl Alcohol, Glyceryl Stearate Se, Behenyl Alcohol, Phenoxyethanol, Xanthan Gum, Hydrated Silica, Disodium Edta, Zinc Oxide, Parfum, Sea Salt, Silt, CI 77891, CI 77491, CI 77492, CI 77499, CI 77007 

 Opis producenta:


Moja opinia:

Cena: około 20 zł, często w promocji za 10 zł
Dostępność: katalog Avon
Pojemność: 75 ml

Opakowanie: plastikowa tubka utrzymana w szarej kolorystyce, nieprzeźroczysta- ciężko kontrolować zużycie. Otwieranie jest "na klik", bardzo wygodne i funkcjonalne.

Zapach: mocny, dobrze wyczuwalny, nie kojarzy mi się z niczym konkretnym. Mi odpowiada- a na zapachy jestem bardzo wyczulona :)

Konsystencja/ wydajność: maseczka jest gęsta, ma szary kolor. Jest dosyć wydajna. 

Działanie: plus dla tej maseczki za to, że przy grubszej warstwie nie zastyga na twarzy w skorupę, tylko cały czas jest taka sama (no chyba, że trzymałoby się ja na twarzy długo, wtedy zastygnie). Twarz po maseczce jest oczyszczona, gładka, zmatowiona. Maseczki tej używam co najmniej raz w tygodniu, czasem częściej. W działaniu tej maseczki nie dopatrzyłam się żadnych minusów. Trochę problemów jest ze zmyciem jej, ale dla takich efektów warto. Po zmyciu maseczki pory są lekko zwężone, a twarz wygląda na zdrową i promienną. Przyznaję się, że jest to jedna z moich ulubionych maseczek.   

Znacie ją albo inne maseczki z serii Planet Spa? Jakie sa Wasze ulubione maseczki oczyszczające?

14 gru 2014

SERIALE, KTÓRE POLECAM!

Cześć! 
Od ostatniego postu serialowego minęło już trochę czasu. Przez ten czas miałam możliwość oglądania paru całkiem fajnych seriali. Niektóre z nich poznałam dzięki Wam. Także jeśli chcecie wiedzieć, co ostatnio oglądałam to zapraszam dalej :)

Jej Szerokość Afrodyta
Serial jej rewelacyjny! Opowiada o modelce, która ginie w wypadku. Jej dusza zaś powraca na ziemię i ląduje w ciele pani, którą widzicie na powyższym plakacie. Jak sobie poradzi w ciele mądrej prawniczki? Czy powie bliskim o swoim drugim życiu? Tego wszystkiego dowiecie się oglądając go. Przyznaję się serial na maxa mnie wciągnął. Oglądnijcie, a nie pożałujecie. 

Chichot losu
 Kolejny świetny serial. I to jeszcze polski! Opowiada o 30-letniej dziewczynie, która musi zająć się dziećmi po śmierci swojej przyjaciółki. Przez to jej życie bardzo się zmienia. Wydaje się, że serial jest nudny. Nic bardziej mylnego. W serialu przewijają się różne wątki- miłosne, kryminalne. Nudzić się napewno nie będziecie! W dodatku ta dwójka dzieci wspaniale gra i aż miło się je ogląda :)

Mental: Zagadki umysłu
 Serial kojarzy mi się z takim trochę innym Dr Housem. W tym serialu mamy psychiatrę, który ma niecodzienne metody leczenia pacjentów. W każdym odcinku zajmuje się innym przypadkiem. Ma oczywiście swój team :) Póki co wyszedł tylko jeden sezon tego serialu, więc jak nie chcecie się wciągać w jakiegoś 10-sezonowego tasiemca to polecam. Ja lubię takie medyczne seriale :)

The Blacklist- Czarna Lista
Serial opowiada o przestępcy, który oddaje się w ręce policji. Proponuje współpracę w złapaniu groźnych przestępców z tzw. "czarnej listy", o których policja nawet nie ma pojęcia. Jednym z warunków tej współpracy jest to, że będzie on rozmawiać jedynie z początkującą agentką FBI -Elizabeth Keen. Jest to serial kryminalny, w którym będzie dużo akcji i ścigania bandziorów.

Orange is the new Black
Ten serial poznałam dzięki Wam, któraś z Was polecała go. Serial opowiada o młodej kobiecie, który idzie do więzienia na 15 miesięcy, aby odsiedzieć za przestępstwo, które popełniła 10 lat wcześniej. Serial jest bardzo wciągający i dla starszych widzów ze względu na niektóre sceny. Serial nie skupia się tylko i wyłącznie na jednej postaci. Pokazuje też życie innych więźniarek i ich życie zanim trafiły do więzienia.

Zagubiona tożsamość/ Lost girl
Serial opowiada o kobiecie imieniem Bo, która jest sukubem- istotą żywiącą się energią życiową innych ludzi. Podoba mi się, co pisze na plakacie tego serialu, czyli 'Wszyscy mają wampiry, my mamy sukuba'. Więc jeśli lubicie seriale z takimi różnymi stworami to będzie coś dla Was- oprócz sukubów, w serialu nie zabraknie również m.in. wilkołaka.

Oglądałyście może któryś z nich? Jak wrażenia?
Zdjęcia plakatów pochodzą ze strony filmweb.pl

12 gru 2014

Kredki do oczu, Sensique Trendy Colour nr. 124, 121 i 116 + LBA

Witajcie! 
Dzisiaj przygotowałam dla Was post składający się z dwóch części. Na początku chciałam przedstawić Wam kredki do oczu, które mnie dosyć zaskoczyły. O dwóch z nich pisałam Wam ostatnio w ulubieńcach. 
"Kredka do makijażu z witaminą E i filtem UV. Miękka, delikatna i trwała."

Cena: w promocji za 2,99 zł
Pojemność: 1,2 g
Dostępność: Drogerie Natura

Kredki kupiłam już chwile temu na wyprzedaży w Naturze. Stwierdziłam, że za taką cenę nie ma co żałować i kupiłam aż trzy. Nie było jakiegoś strasznego wyboru- takie oto trzy kolory wpadły mi w oko.

Od lewej: fioletowa nr. 124, brązowa nr. 121 i niebieska nr. 116
Kredki są odpowiednio miękkie, w miarę dobrze się je struga, nie łamią się. Fioletową i brązową bardzo polubiłam. Niebieska jest wg mnie trochę gorsza jakościowo- możecie to zobaczyć na zdjęciu powyżej, gdzie zbiera się i wygląda nieestetycznie. Także najmniej jej używam. Oczywiście kredki służą mi do malowania oczu- dodatkowo brązowa świetnie sprawdza się do podkreślania brwi. Na oku wytrzymują dosyć długo, tylko niebieska jakby szybciej blakła. Dla wyraźnego efektu wymagają pomalowania dwa razy. W wydajnością nie jest najlepiej, bo dosyć szybko znikają.

Poniżej fioletowa kredeczka w akcji!
Nie są to najwyższej jakości kredki, ale do codziennego, zwykłego makijażu jak najbardziej się nadają. 

Używacie kredek do oczu? Jakie polecacie? Miałyście z tymi do czynienia?
 
A teraz pora na LBA. Nominacja od Petite renarde


Dziękuję bardzo :) Ja tradycyjnie nikogo nie nomimuję, jak macie ochotę to również odpowiedzcie na te pytania.

1. Czego najbardziej chciałabyś się nauczyć?
Jest dużo rzeczy, które chciałabym się nauczyć, ale najbardziej chyba pływać. Miałam już parę podejść do pływania, ale boje się wody :/

2. Jaka jest Twoja ulubiona pora roku?
Lato! Uwielbiam jak jest ciepło. Wiosna jest może być. A najgorsza jest wg mnie zima...

3. Lubisz czytać czasopisma kobiece? Jakie?
Oj dawno nie czytałam. Raczej przerzuciłam się na internet.

4. Potrafisz grać na jakimś instrumencie?
Nie, ale jak byłam mała to mieliśmy na lekcjach muzyki naukę gry na flecie. Dalej pamiętam jak zagrać chociażby fragmenty kolęd.

5. Jakie posty najbardziej lubisz czytać?
Lubię posty zakupowe, 5 za 10, mixy zdjęciowe oraz recenzje produktów, które mnie ciekawią :)

6. Wyobrażasz sobie własny ślub bez makijażu?
Czasem mam problem z wyjściem z domu bez makijażu, a co dopiero ślub :P

7. W jaki sposób powstała nazwa Twojego bloga?
Jakoś taki pomysł sam mi zawitał do głowy. Do końca jeszcze nie wiedziałam wtedy w jakim kierunku potoczy się blog, więc to taka "bezpieczna nazwa" :D

8. Chciałabyś wziąć udział w teleturnieju lub programie rozrywkowym? Jakim?
Raczej nie.

9. W co lubiłaś się bawić w dzieciństwie?
W sklep, w chowanego, w policjanta i złodzieja... dużo było tych zabaw :)

10. Wolisz błyszczyk czy szminkę?
Kiedyś pewnie napisałabym, że błyszczyk- dziś zdecydowanie szminkę!

11. Gdybyś przez jeden dzień mogła być sławną osobą, to kim?
Nie mam pojęcia! Ale musiałabym się długo nad tym zastanawiać :)

10 gru 2014

Szampon do włosów normalnych i przetłuszczających się, Natei naturals

Cześć! 
Bardzo lubię robić zakupy w Biedronce. Czasem można tam znaleźć całkiem dobre i tanie produkty. Ostatnio używałam szamponu właśnie z Biedronki. Zachęcił mnie niską ceną, dużą pojemnością i obietnicą świeżych włosów przez długi czas. Czy się sprawdził?
 Opis producenta:
 Skład:
 Moja opinia:

Cena: około 3-4 zł
Dostępność: Biedronka
Pojemność: 500 ml

Opakowanie: ma niezbyt wygodny zatrzask. Utrzymane jest w kolorach zieleni, nieprzeźroczyste, z wszelkimi informacjami zawartymi na nim. 

Zapach: ładny, orzeźwiający. Utrzymuje się na włosach jeszcze po umyciu.

Konsystencja/ wydajność: szampon ma zielonkawe zabarwienie i płynną konsystencję, czasem ucieka mi z rąk. Ze względu na pojemność starcza na długi czas. 

Działanie: napewno dobrze włosy oczyszcza. Jeśli chodzi o blask i regenerację włosów- to nic takiego nie robi. Kupiłam go w celu przedłużenia świeżości. Niestety nie zmniejszył u mnie przetłuszczania się włosów. Dodatkowo moje włosy po umyciu były szorstkie i strasznie poplątane. Odżywka po myciu jest więc obowiązkowa! Na szczęście nie podrażnił mi skóry głowy i nie spowodował łupieżu. Wiem, że u niektórych nie plącze tak strasznie włosów. Trzeba się przekonać osobiście. Mogę tylko napisać, że ja mam włosy przetłuszczające się przy głowie i suche na końcach oraz farbowane na jasny blond

Znacie szampony z tej serii? Jakie macie odczucia?

8 gru 2014

Krem mikrozłuszczający z kwasem migdałowym na noc, Ziaja Liście Manuka

Hej! 
Pewnie przeczytałyście już dosyć dużo recenzji  na temat serii Liście Manuka. Ale ja oczywiście muszę dołożyć swoje trzy grosze :) Dzisiaj chciałabym napisać o kremie na noc z kwasem migdałowym. Jest to mój pierwszy krem z tym kwasem. Znalazł się on w moich październikowych ulubieńcach. Ale wiecie co? Chyba jednak za szybko go wychwaliłam...
 Opis producenta:
 Skład:
 Moja opinia:

Cena: około 10 zł
Dostępność: Rossmann, sklepy firmowe Ziaji, prawdopodobnie Drogerie Natura
Pojemność: 50 ml

Opakowanie: dosyć miękka tubka z nakrętką, zapakowana w zafoliowany kartonik. Na kartoniku znajdziemy wszystkie ważne informacje. Szata graficzna prosta, ale ładna utrzymana w kolorze zielonym.

Zapach: typowy dla tej serii, odświeżający, mentolowy. Bardzo mi się podoba, ale nie każdemu może przypaść do gustu.

Konsystencja/ wydajność: krem ma białawe zabarwienie, stosowany tylko na noc jest bardzo wydajny.
Działanie: krem kupiłam w październiku. Na początku oczywiście mnie wysypało na czole. Ale wiedziałam, że wiele osób tak ma- skóra się oczyszcza i tak reaguje. Później teoretycznie wszystko ma się uspokoić. No i rzeczywiście cera później doszła do siebie i wydawało mi się, że jest nawet ładniejsza. Wtedy oto ten krem trafił do moich ulubieńców w październiku. W listopadzie niestety nie obyło się bez drugiego wysypu- na moim czole było pełno podskórnych gul, istne pole bitwy! Przez chwilę się zastanawiałam, czy ten drugi wysyp nie jest za sprawą jakiegoś innego kosmetyku. Moje biedne czoło doszło do siebie, a ja dalej go używałam. I wiecie co? Parę dni temu znowu działo się to samo! Trzeci wysyp... :( To wystarczyło, żeby krem w końcu wylądował w koszu. Zawartość wcześniej wycisnęłam i było tam go bardzo dużo.

Podsumowując: krem niestety mnie bardzo zapychał i zrobił z mojego czoła jedną, wielką masakrę, dlatego wylądował w koszu po około dwóch miesiącach użytkowania. Mimo, że wiele osób go chwali, nie u każdego się spisze. Więc jak nie spróbujecie to się nie dowiecie. Mogę tylko napisać, żebyście z nim uważały i obserwowały swoją twarz. 

Miałyście go? Jak się u Was sprawdził? Co sądzicie w ogóle o kremach z kwasem migdałowym?