21 lut 2017

Bambino, krem ochronny z tlenkiem cynku

Cześć!
Dzisiaj pokażę Wam mojego kolejnego ulubieńca ostatnich miesięcy. Jest nim krem ochronny z tlenkiem cynku, Bambino. Skusiłam się na niego, dlatego, że polecała go Karolina z kanału Karolina Myśliwiec. Mówiła, że krem świetnie radzi sobie z podrażnieniami po depilacji, jest świetny na wszelkie krostki i skóra po nim jest gładka i mięciutka. Musiałam, więc go wypróbować skoro jest taki dobry, a kosztuje niewiele :)
Krem kupiłam w Rossmannie za około 3, 4 zł (cena regularna ok 5 zł). Napewno dostaniecie go bez problemu również w innych drogeriach. Wybrałam chyba najmniejszy dostępny wariant kremu, czyli 75 ml. Nie wiem czy są mniejsze, ale większe są napewno. Wzięłam go na wypróbowanie, więc taka pojemność była dla mnie w sam raz.  
Opakowanie: krem znajduje się w solidnym, aluminiowym słoiczku. Krem posiadał sreberko, które zabezpieczało przed obcymi paluchami :) Posiada również ładną szatę graficzną, która przyciąga uwagę. Na opakowaniu znajdują się wszelkie przydatne informacje, tj. np skład. 
Działanie: krem ma gęstą, tłustą konsystencję. Ciężko się rozprowadza- trzeba dobrze go rozetrzeć inaczej zostaje biaława powłoka. Jeśli chodzi o wchłanianie się, to z takimi tłustymi kremami mam wrażenie, że nie wchłaniają się one do końca. Z tym kremem czekam po prostu kilka minut i normalnie ubieram ubranie. Jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby coś mi pobrudził. Bardzo dobrze się sprawdza na wszelkie niedoskonałości. Sprawia, że stają się mniejsze i szybciej się goją. U mnie na twarzy ląduje dosyć często- tak zapobiegawczo. Nie stosuję go codziennie, bo mógłby wysuszyć. Polecam go również do stosowania na krostki, które u mnie czasem są na ramionach czy pośladkach. Również dobrze się sprawdza po depilacji. Coś w nim takiego jest, że skóra naprawdę robi się przyjemnie gładka i miękka. W dodatku kosztuje niewiele, a przy tym jest wydajny! Z czystym sercem polecam!
Znacie go? Również go lubicie? Używacie produktów z cynkiem?

16 lut 2017

Korektor Maybelline, Affinitone- czyli kolejny ulubieniec

Cześć!
Witam Was w ten piękny, słoneczny dzień. Miałam dzisiaj wielką ochotę na spacer, ale te wielkie kłęby smogu (które wyglądają jak mgła) skutecznie mnie zniechęcają :/ W tym tygodniu jestem na urlopie i miałam w planach podgonić trochę w postach, ale cóż... Wyszło trochę inaczej :) W ogóle w ostatnim czasie nie mam za bardzo Wam o czym pisać, bo po prostu nic nowego sobie nie kupiłam. Chyba pora się wybrać na jakieś zakupy :D Jednak przypomniałam sobie, że nie pisałam Wam jeszcze o korektorze, który już chwile u mnie gości i bardzo się polubiliśmy. Oto on...
Korektor Affinitone z Maybelline o numerze 01 Nude Beige kupiłam na ostatniej promocji -49% w Rossmannie. Najczęściej produkty do makijażu kupuję właśnie na takich promocjach. Jego regularna cena to ok 29 zł. Mnie on kosztował połowę z tego, więc tym bardziej się cieszę. Nie lubię kupować kosmetyków w pełnej cenie. Nawet niewielka promocja jest lepsza niż jej brak :) Pewnie się ze mną zgadzacie.

Opis producenta:
Doskonałe dopasowanie do odcienia skóry, niezależnie od rodzaju cery. Zapewnia perfekcyjne krycie niedoskonałości, a wyjątkowa, lekka i kremowa formuła nie obciąża skóry. Rozprowadza się łatwo i równomiernie.

Korektor znajduje się w plastikowym opakowaniu. Jego pojemność to 7,5 ml. Aplikator ma w kształcie gąbeczki. Jest bardzo wygodny i dozuje odpowiednią ilość produktu. 

Korektor praktycznie od początku stał się moim ulubieńcem. Używam go jedynie w okolicach oczu. Na niedoskonałości zaś korektor z Catrice. Bardzo ładnie rozświetla okolice oczu, wyrównuje koloryt, zakrywa moje drobne sińce. Nie wchodzi za bardzo w zmarszczki i bardzo ważne- nie uczula mnie. Podoba mi się jego odcień- jakby idealnie dla mnie stworzony. Jest to również produkt bardzo wydajny. Ma całkiem dobre krycie i nie wysusza. Warto go wypróbować! 

Poniżej możecie zobaczyć jak wygląda on na mnie. Chciałam Wam pokazać zdjęcia przed i po, ale nie uchwyciły one tej różnicy, która jest na żywo. 
Miałyście ten korektor? Jak Wam się podobał? Ja osobiście jestem z niego bardzo zadowolona. Mam go jeszcze sporo, więc mi jeszcze posłuży przez jakiś czas :)

10 lut 2017

PIANKA OCZYSZCZAJĄCA, NIVEA

Witajcie!
Obiecałam Wam w ostatnim poście, że napisze coś więcej na temat pianki oczyszczającej od Nivea. Pianka ta jest przeznaczona dla cery suchej i wrażliwej. Kupiłam ją oczywiście spontanicznie na jakiejś promocji. Przyznaje jednak, że produkty do oczyszczania twarzy w formie pianki długo mnie już ciekawiły. Na co dzień większość z Was używa przede wszystkim żeli, mleczek czy też płynów micelarnych. A kto używa pianek? Przyznawać się! :) 
 Opis producenta:
 Skład:
Moja opinia:
Cena: ok 18 zł/ na promocji ok 10 zł
Dostępność: Rossmann, Natura, inne
Pojemność: 150 ml
Opakowanie: prosta plastikowa buteleczka, przezroczysta o lekko różowym zabarwieniu. Na opakowaniu zawarte są wszystkie niezbędne informacje. Bardzo wygodna pompka, która zamienia płyn w piankę :)
Działanie: zacznę od tego, że piankę stosuję przede wszystkim rano do zmycia sebum, które nagromadziło się przez noc oraz do odświeżenia i obudzenia twarzy :) Sprawdza się w tej roli znakomicie! Twarz po jej użyciu jest miękka, gładka. Nie ma po niej uczucia ściągnięcia, szczypania itp. Pachnie bardzo ładnie, oczywiście tak "niveowo" :) 
Parę razy próbowałam ją stosować wieczorem do demakijażu i szczerze przyznaję, że też dawała sobie nieźle rade. Gdy ją spłukiwałam, gołym okiem można było dostrzec brudną wodę (od podkładu, różu, bronzera). Na okolice oczu jej nie stosowałam. Po użyciu pianki przecierałam twarz jeszcze płynem micelarnym. Czasem na waciku widać było jeszcze resztki podkładu, ale głównie z miejsc przy linii włosów. 
Według mnie jest to świetny produkt do wstępnego demakijażu a także do porannej pielęgnacji. Wydaje mi się, że ta pianka nie poradziłaby sobie z makijażem, do którego użyto mocnych i trwałych produktów. Takich wiecie, co ciężko się zmywa. Jestem zadowolona, że mogę się zgodzić z obietnicami producenta, bo naprawdę zostały one spełnione! Jedynie według mnie pianka oczyszcza, ale nie dogłębnie... 

Gorąco Wam ją polecam i oczywiście napiszcie w komentarzach, czy używałyście już pianek do oczyszczania twarzy :)

P.S  Zapraszam Was na mojego Instagrama!

4 lut 2017

Moja pielęgnacja twarzy zimą- 2017r.

Hej!
Jak tam u Was ze zdrowiem? Bo mnie ostatnio dopadło przeziębienie. Najpierw mój mąż był chory, a tydzień później dopadło i mnie. Na szczęście już jest lepiej. Mam więcej sił do działania! Leżenie cały dzień w łóżku sprawia, że człowiek nie wie co ze sobą zrobić. Naprawdę można zwariować... Także wszystkim życzę dużo zdrówka i zapraszam na nowy post :)
Tym razem postanowiłam pokazać Wam, jakich produktów używam do pielęgnacji mojej twarzy. 
Poranek: uwielbiam wtedy używać pianki oczyszczającej od Nivea. Jest ona delikatna, ale do odświeżenia twarzy po nocy nadaje się idealnie. Napewno pojawi się wpis na jej temat w najbliższym czasie. Następnie używam płynu micelarnego od Garniera. Na sam koniec wklepuję pod oczy żel ze świetlikiem z Flos-Lek, a na twarz krem nawilżający z Himalaya Herbals. O kremie do twarzy pisałam Wam TUTAJ. Jeśli zaś chodzi o żel pod oczy, to trzymam go w lodówce i myślę, że zdecydowanie lepszy były na lato :)
Wieczór: to czas demakijażu! Wykonuję go przy użyciu żelu micelarnego z Ziai. Do tego bardzo pomocna jest gąbeczka silikonowa kupiona w Rossmannie za kilka złotych. Następnie resztki makijażu zmywam płynem micelarnym z Garniera. Jako krem na noc stosuję zamiennie krem ochronny z Bambinokrem nawilżający z Himalaya Herbals. Co do kremu Bambino- świetnie działa na niedoskonałości (zawiera tlenek cynku). Przy częstszym stosowaniu mógłby wysuszać, więc warto być z nim ostrożnym.  
Dodatkowo: nie może się obejść bez maseczek raz na jakiś czas. Na zdjęciu powyżej maseczka nawilżająca z Bania Agafii i algowa z Bielendy. Z obu jestem zadowolona. 

Jak wygląda Wasza pielęgnacja? Waszym zdaniem jakich produktów mi tutaj jeszcze brakuje?