30 paź 2014

ULUBIEŃCY PAŹDZIERNIKA

Cześć! 
W tym miesiącu używałam parę produktów, które zdecydowanie stały się moimi ulubieńcami. Najwięcej jest tu produktów do twarzy. Można powiedzieć, że w październiku zdecydowanie poświęcałam więcej uwagi pielęgnacji właśnie tej części mojego ciała. Myślę, że to dlatego, że stała się ona ostatnimi czasy bardzo kłopotliwa. Także zapraszam Was na moich ulubieńców października :)
Jak wspomniałam wyżej, produkty do twarzy opanowały moją pielęgnację. I zrobiły to też dwie firmy: Avon i Ziaja

Z Avonu moimi ulubieńcami stały się:
- maseczka oczyszczająca z minerałami z Morza Martwego
- peeling enzymatyczny z minerałami z Morza Martwego>>> RECENZJA
Oba te produkty świetnie ze sobą współpracują. Maseczka chyba jest Wam znana. Wiem, że jest grono osób, które ją lubi. Ja również się przyłączam do nich:) 

Z Ziaji seria Liście Manuka opanowała blogosferę. Jak narazie używam z tej serii:
- krem mikrozłuszczający z kwasem migdałowym na noc, po którym budzę się rano z coraz ładniejszą twarzą,
- pastę do głębokiego oczyszczania twarzy przeciw zaskórnikom- naprawdę hit, jest ktoś kto jej nie lubi?
Żeby nie było, że tylko twarz i twarz, to kolejni ulubieńcy nie mają z nią nic wspólnego. Pianka do golenia do skóry wrażliwej z Isany jest bardzo dobra, tania i zdecydowanie ułatwia depilację. A maskę do włosów Kallos Crema al Latte w większości znacie i również lubicie. Zainteresowanych odsyłam >>>TUTAJ.


Znacie moich ulubieńców? Też ich lubicie?

27 paź 2014

MIX ZDJĘĆ Z TELEFONU #4

Witajcie! 
Ostatnio pogoda nas nie rozpieszcza, a wręcz przeciwnie. Jest zimno, wieje wiatr, zanim się obejrzymy zacznie padać śnieg. Pisałam Wam ostatnio, że muszę sobie kupić rękawiczki. Widziałam ostatnio w Biedronce bardzo fajne skórzane rękawiczki za około 20 zł. Żałuję, że ich nie kupiłam. Może się jeszcze wrócę po nie. O ile nie zostaną wykupione. Może ktoś z Was ma je? Jeśli tak to dajcie znać jak się sprawują :)

Zachęcam Was do zrobienia sobie pysznej kawy albo dobrej rozgrzewającej herbaty i zapraszam na mix zdjęciowy :)
1. 2.
3. 4.
1. Remonty w domu- było dużo malowania :)
2. Szybkie i proste ciasto z gruszkami- przepis podpatrzony u Lady Hope.
3. Piękna słoneczna jesień!
4. Wywoływanie zdjęć w Empiku- jestem jak najbardziej zadowolona :)
5. 6.
7. 8.
5. Pomagałam tacie przy układaniu drewna- zakwasy trzymały mnie tydzień :P
6. Coś do latania po domu, bo na bosaka trochę zimno.
7. Czekolada musi być! Ta jest bardzo dobra.
8. Kawa zrobiona przez mojego chłopaka- wygląda super, ale nad smakiem jeszcze musi popracować :D
               9.10.
 11.12.
9. Ogromny busz, który rośnie mi za płotem za domem. Aż wolę nie myśleć, co tam się czai. 
10. Placuszki drobiowe siekane- czyli pora zrobić coś nowego, jak zwykłe filety się przejedzą.
11. Pyszne biedronkowe płatki. Jak są promocje to trzeba brać. Znikły bardzo szybko- mogłam wziąć więcej :P
12. I na koniec róża, którą dostałam od Ukochanego na urodzinki.

  Trzymajcie się cieplutko, papa :)

25 paź 2014

Żel pod prysznic Dove Go Fresh Revive Granat i Werbena Cytrynowa

Cześć! 
Co tam u Was słychać? Też macie tak zimno? Chyba zima już idzie... Muszę chyba rozglądnąć się za  ciepłymi rękawiczkami i jakimś szalikiem (czapkę już mam). Wczoraj po prostu przemarzłam. Mam nadzieję, że żadne choróbsko mnie nie weźmie :) A tymczasem zapraszam na recenzję bardzo fajnego żelu pod prysznic, który pokazywałam Wam we wrześniowych ulubieńcach. 
Od producenta:

 Skład:
 Moja opinia:

Cena: około 16 zł/ ja kupiłam w promocji za 8 zł
Dostępność: m.in. Rossmann
Pojemność: 500 ml
Opakowanie: plastikowa, wielka tubka z wygodnym zatrzaskiem (nie zacina się, nie ma problemu z otwarciem). Opakowanie jest nieprzezroczyste, więc ciężko kontrolować zużycie. Szata graficzna prosta, ale ładna :)

Zapach: bardzo przyjemny. Nie jest mocny, nikt nie powinien mieć z nim problemu. Mi się bardzo podoba. Działa na mnie wręcz kojąco :)

Konsystencja/wydajność: żel ma kremową konsystencję, czyli taką jaką lubię najbardziej. Ma lekko różowe zabarwienie. Wystarczy niewielką ilość nalać na gąbkę, aby powstała gęsta piana. Dlatego też wydajność będzie jak najbardziej na plus. 
Działanie: żel świetnie się pieni i pięknie pachnie. Bardzo dobrze myje nie wysuszając przy tym skóry. Po umyciu nim, nie mam wrażenia, że muszę koniecznie się czymś wysmarować. Więc czasem, gdy ogarnia mnie leń, wiem, że balsam mogę sobie darować :)

 Lubicie żele z Dove? Jakie inne wersje zapachowe polecacie?

23 paź 2014

Maska do włosów Kallos Crema al Latte

Cześć! 
Bardzo długo zwlekałam z recenzją dobrze znanej Wam maski do włosów. Chciałam jak najwięcej jej poużywać, żeby wyrobić sobie opinię. A, że jest jej bardzo dużo, to trochę mi zeszło :) Ale najwyższy czas w końcu coś o niej napisać. 

Maskę kupiłam głównie dlatego, że miała dużo pozytywnych opinii na KWC i akurat była na promocji. Czy się u mnie sprawdziła? O tym poniżej.
 Od producenta:
 Skład:
 Moja opinia:

Cena: około 13 zł, ja kupiłam w promocji za około 10 zł
Dostępność: m.in. Wispol, Hebe, sklepy internetowe
Pojemność: 1000 ml

Opakowanie: takie jak uwielbiam w maskach do włosów, czy odkręcany plastikowy słoik. Dzięki temu wiemy ile produktu nam jeszcze zostało. I możemy go zużyć do końca bez żadnego problemu i zabawy w przecinanie. 

Zapach: bardzo mi się podoba, przypomina budyń waniliowy. Dla niektórych jednak może być uciążliwy.  

Konsystencja/ wydajność: maska jest dosyć gęsta (ale nie jakoś bardzo) i bardzo wydajna. Za wydajność odpowiada tu przed wszystkim ogromna pojemność! Ja używam jej około 2 razy w tygodniu od początku czerwca. Zostało mi jeszcze niecałe pół opakowania. Musicie wiedzieć, że nigdy jej sobie nie żałowałam.

Działanie: maski próbowałam używać na dwa sposoby, czyli trzymać krótko po umyciu (czyli jak odżywkę, jak zaleca producent) i dłużej (około pół godz.). 
#1 Muszę przyznać, że lepiej się spisuje przy sposobie nr 1. Sprawia ona, że moje włosy się wspaniale rozczesują, są miękkie, gładkie, nie puszą się. Dodatkowo piękny zapach umila mi tą czynność. 
#2 Natomiast przy dłuższym trzymaniu jej na włosach, oprócz równie dobrych efektów zauważyłam także obciążenie i przyklapnięcie włosów. Co z kolei prowadzi do szybszego przetłuszczania i częstszego mycia włosów. 
Mogę jeszcze dodać, że wypróbowałam ją do różnych szamponów ( do bardziej i mniej plączących) i za każdym razem spisywała się bardzo dobrze.

Podsumowanie: tania maska o wielkiej pojemności. Ma ładny zapach i bardzo dobrze wpływa na włosy. Warta wypróbowania!

Miałyście ją? Co o niej sądzicie? Jakie inne maski polecacie?

21 paź 2014

Astor, Perfect Stay Oxygen Fresh Make Up

Hej! 
Już jakiś czas temu chciałam Wam napisać o jednym z podkładów, jaki aktualnie używam. Mowa o podkładzie z Astora, Perfect Stay Oxygen Fresh, nr 100. Kupiłam go oczywiście na wielkich promocjach w Rossmannie. Zazwyczaj lubię kupować sobie jakieś nowe podkłady (czy też inne droższe kosmetyki) na promocjach typu -40%. Jak produkt mi się nie sprawdzi, to przynajmniej nie będzie mi aż tak bardzo żal wydanych pieniędzy :) Czy żałuję, że go kupiłam? O tym poniżej.
Opis producenta:
Moja opinia:
Cena: około 49 zł
Dostępność: Rossmann, Natura, sklepy internetowe
Pojemność: 30 ml
Opakowanie: szklany pojemniczek z pompką. Opakowanie może jest trochę ciężkie, ale jest higieniczne. Fajnie, że widzimy ile produktu nam zostało. 
Zapach: nie jest uciążliwy i mocny, nie czuć w nim alkoholu. 
Konsystencja/wydajność: określiłabym ją jako średnio gęstą. Napewno podkład Lirene City Matt jest gęstszy. Ale znam również bardziej płynne podkłady.

Działanie: 
+ podkład nie tworzy efektu maski na twarzy ( no chyba, że źle dobierzemy odcień),
+ krycie nie jest najgorsze, ale przy większych niedoskonałościach warto zastosować korektor,
+ dosyć długo utrzymuje się na twarzy,
+ nie ciemnieje,
+ nie zapycha,
+ nie wysusza,
+ ma filtr SPF 18,
- po nałożeniu go na twarz, skóra się po nim może świecić- konieczne jest przypudrowanie, 
- może delikatnie uwydatniać suche skórki,
- nakładany pędzlem wygląda gorzej niż nałożony palcami.
Przed                              Po
Uważam, że warto go wypróbować (polecam polować na promocje), może akurat go polubicie. Ja go lubiłam stosować, gdy miałam opaloną twarz. Mimo, że posiadam najjaśniejszy odcień to normalnie jest on dla mnie za ciemny. Także blade twarze jak moja muszą go mieszać z jaśniejszym podkładem albo trzeba się opalić :)

Znacie go? Jak się u Was sprawdził? Jaki podkład obecnie stosujecie?

19 paź 2014

Jesień na paznokciach!

Cześć! 
Parę dni temu pisałam Wam o jesiennej pielęgnacji twarzy, a dzisiaj będzie kolejny jesienny post :) Tym razem chodzi o lakiery do paznokci, które napewno będą bardzo często u mnie gościć podczas tegorocznej jesieni. 
Jak widzicie przeważają tutaj różne odcienie pomarańczu. Ten kolor zdecydowanie kojarzy mi się z jesienią. Również czerwień jest mile widziana :) Poniżej możecie zobaczyć jak te lakiery prezentują się na moich paznokciach. Dwa z nich pokazywałam w osobnych postach.

Nie lubię wydawać dużo pieniędzy na lakiery, co same zresztą widzicie. Bardzo lubię lakiery z Wibo, które u mnie utrzymują się przeciętnie 3-4 dni. Lakiery z Butterfly są jakościowo troszkę gorsze, ale z dobrym top coatem jest ok :) 
Nazwy i numery lakierów:

1. Colour Chic, nr 25 (lakier kupiony w Pepco)
2. Butterfly, Maxima, nr. 101 (kupiony w sklepie ,,wszystko po 3 zł")
5. Butterfly, Life Style ( numer się starł)
A Wy na jaki kolor malujecie teraz paznokcie? 

18 paź 2014

Przeczytane książki- sierpień i wrzesień

Cześć! 
Przygotowałam Wam kolejną porcję przeczytanych przeze mnie książek. Nie jest ich wiele, ale zawsze coś. Nie zawsze miałam czas na czytanie. Jak mnie książka wciągnie, to mogę ją przeczytać w dwa wieczory, ale później muszę mieć przerwę zanim zabiorę się za kolejną. Takie regularne czytanie jakoś mi nie wychodzi :) Też tak macie?

Polowanie na czarownice
 Kontynuacja przygód Silje i Tengela. Mieszkają oni wraz z dziećmi w dolinie Ludzi Lodu, gdzie nikt im nie zagraża. Jednak nad doliną pojawia się niebezpieczeństwo i muszą ją opuścić. Dodatkowo mają problemy z małą Sol. 

Jest to kolejny, drugi tom Sagi Ludzi Lodu. Książka ma wiele elementów fantastycznych. Muszę przyznać, że nawet mi się podobała, ale zdecydowanie lepszy był tom pierwszy. Nie wiem czy sięgnę po kolejne części.
Ocena 8/10

Blask księżyca
W tym lesie zginęli rodzice Kayli. Dziewczyna ich nie pamięta, lecz często nawiedzają ją sny, w których ożywa tamta noc. W tych snach widzi księżyc w pełni i słyszy wycie wilków…Teraz siedemnastoletnia Kayla wraca tu, by stawić czoło swoim lękom. Tu pośród leśnej głuszy spotka Strażników Nocy, pięknych i groźnych jak sama noc. Pozna milczącego Lucasa o srebrzystych hipnotycznych oczach. I odkryje miłość, która wystawi ich oboje na śmiertelne niebezpieczeństwo...

Kolejna książka fantasy. Chyba już wiecie, że właśnie coś takiego lubię :) Jest to pierwszy tom z cyklu Strażnicy Nocy. Książkę bardzo szybko i lekko się czytało. Myślę, że będzie to idealna pozycja dla nastolatek.
 Ocena:8/10

Więzień labiryntu
Kiedy Thomas budzi się w ciemnej windzie, jedyną rzeczą jaką pamięta jest jego imię. Kiedy drzwi się otwierają jego oczom ukazuje się grupa nastoletnich chłopców, która wita go w Strefie – otwartej przestrzeni otoczonej wielkimi murami, która znajduje się w samym centrum wielkiego i przerażającego labiryntu.

Jest to naprawdę genialna książka! Gorąco polecam wszystkim. Według mnie najlepsza z tych, które Wam dziś tu prezentuje. Na jej podstawie powstał film, który jest już w kinach. Mam w planach go obejrzeć :) Jest to pierwszy tom trylogii. Zakończenie książki zachęciło mnie, aby przeczytać pozostałe części. Jeśli lubicie książki typu ,,Igrzyska śmierci" czy ,,Niezgodna" to powinna się Wam spodobać.
Ocena: 10/10

Grimpow. Sekret ośmiu mędrców
Trudno dostępne, położone w górach, opactwo z bogatą biblioteką pełną starych i zabronionych dzieł, sekretne przejścia, zamki-twierdze, przerażające lochy, śmiertelne pułapki, z których uratować może jedynie wiedza i refleks, wielkie świątynie – wszystko to staje się udziałem Grimpowa i jego przyjaciół oraz wprowadza czytelnika w nastrój średniowiecznej grozy i tajemniczości.

Tą książkę chyba najmniej Wam polecam. Jest napisana bardzo prostym językiem i momentami miałam wrażenie, że pisał ją nastolatek. Nie mniej jednak fabuła mnie na tyle zainteresowała, że przeczytałam ją do końca. Zakończenie niestety rozczarowuje...
Ocena: 7/10

Jesienny księżyc
,,Jesienny księżyc" to porywająca historia zakochanej czterdziestolatki, która w uroczym miasteczku nad jeziorem, gdzie jako młoda dziewczyna przeżyła swą pierwszą miłość, zaczyna życie od nowa.

Lubicie romanse? To coś dla Was! Książka jest cieniutka, szybko się ją czyta. Nie jest taka przewidywalna ( no może w dalszej części już jest). Tak jeden, dwa wieczory można jej poświęcić. Na początku myślałam, że będzie nudna, ale warto dać jej szansę :)
Ocena:8/10

Czytałyście te książki? Możecie mi polecić coś fajnego do czytania? Czekam na propozycje :)

Opis fabuły i zdjęcia pochodzą ze strony: lubimyczytac.pl

16 paź 2014

Moja pielęgnacja twarzy- jesień!

Hej! 
Nie wiem czy pamiętacie (pewnie nie), ale tego typu post pojawił się już u mnie w czerwcu. Zainteresowanych odsyłam >>>TUTAJ. Byłam wtedy niesamowicie zadowolona ze stanu mojej twarzy. Teraz nie jest aż tak dobrze, ale ogólnie nie mam większych problemów z cerą. Na paru blogach widziałam taką jesienną pielęgnację twarzy, więc i ja postanowiłam Wam ją pokazać.

Rano jak to rano nic się nie chce robić, więc jedynie przemywam twarz płynem micelarnym z Garniera. Myślę, że zostanie on ze mną dłużej ( mam jeszcze jedną butlę, więc raczej napewno) :) Później smaruję twarz kremem matująco-nawilżającym z L'Oreal. Może nie nawilża jakoś super mocno, ale matowi. A na tym mi zależy. Powoli go wykańczam, więc pewnie za niedługo kupię jakiś inny.
Moja wieczorna pielęgnacja to przede wszystkim demakijaż. Na chwilę obecną twarz myję micelarnym żelem nawilżającym BeBeauty. Bardzo go lubię, podobnie jak pozostałe żele z Biedronki :) Ewentualne resztki makijażu i oczy zmywam płynem micelarnym.

Kolejny etap to wklepanie kremów. Na delikatne okolice oczu używam podwójny program liftingujący Avon. Zaś do twarzy stosuję na zmianę krem mikrozłuszczający z kwasem migdałowym Ziajihydro krem na noc z Alterry 'Winogrona Bio i Biała herbata Bio'. Oba te kremy fajnie wzajemnie się uzupełniają.

Pielęgnacja specjalna- czyli co 2, 3 dni. Chyba nikogo nie zaskoczę pastą oczyszczającą z Ziaji :) Jestem bardzo zadowolona z jej działania, podobnie jak zresztą z peelingu enzymatycznego z minerałami z Morza Martwego. Te dwa produkty staram się stosować na zmianę. I na koniec maseczka oczyszczająca z minerałami z Morza Martwego.

Bardzo się cieszę, że do pielęgnacji twarzy dorzuciłam krem pod oczy. Wcześniej w ogóle nie używałam tego typu kosmetyku, a czas nie stoi w miejscu :)

A jak Wasza jesienna pielęgnacja twarzy? Bardzo się zmieniała od lata? 

14 paź 2014

Trochę nowości, czyli prezenty urodzinowe :)

Hej! 
U Was też wciąż taka ładna pogoda? Bo u mnie jest tak ładnie od piątku. Ostatnio pisałam Wam, że miałam urodziny i z tej racji wpadło kilka kosmetycznych drobiazgów w moje ręce :) Chciałabym Wam je dzisiaj pokazać.

Na początek możecie zobaczyć dwa pędzle, które dostałam od chłopaka- Hakuro H14 i H100. Nie myślcie sobie, że on taki znawca :P Troszkę mu z tymi pędzlami podpowiedziałam. Nawet więcej niż troszkę :) Nawet sobie nie wyobrażacie jak się nimi jaram :D Bardzo chciałabym skompletować sobie zestaw fajnych, dobrych pędzli. I jak widzicie powolutku to moje marzenie się spełnia :) Wolę kupować konkretne pędzle niż całe zestawy. A firmę Hakuro bardzo polubiłam przez pędzel do podkładu H50s, o którym już Wam pisałam.
 Razem z wymarzonymi pędzlami dostałam również od chłopaka próbkę perfum Aire firmy Yodeyma. Jednak zapach tak średnio trafia w moje gusta, więc możliwe, że wyląduje u mamy (jej się zapach podoba).
Gdzieś we wrześniu w Rossmannie były duże promocje na szczoteczki elektryczne- 60 zł zamiast 100 zł. Namówiłam wtedy brata, żeby mi ją kupił w ramach prezentu urodzinowego:) Więc używam ją tak naprawdę już co najmniej 3 tygodnie. Muszę się przyznać, że jestem nią zachwycona! Kto jeszcze nie miał szczoteczki elektrycznej to nie wie co traci.
Postanowiłam również sama sobie zrobić prezent z okazji urodzin. Tak więc kupiłam krem mikrozłuszczający z kwasem migdałowym na noc, pastę oczyszczającą i żel myjący z Ziaji. Długo się wzbraniałam przed tą serią Liści Manuka, ale w końcu coś we mnie pękło :) Ale serio początkowo w ogóle mnie te kosmetyki nie kusiły. Myślałam, że pewnie jest dużo hałasu o nic. A tu takie miłe zaskoczenie :) Żel czeka na swoją kolej, ale za to pasta i krem spisują się znakomicie :)
 Macie może te pędzle Hakuro? Jak się u Was spisują?

12 paź 2014

Peeling enzymatyczny z minerałami z Morza Martwego, Avon

Hej! 
Co tam u Was? Jak tam Wasze samopoczucie? Bo ja czuję się wspaniale! W piątek było u mnie tak cieplutko! :) Chodziłam po podwórku w koszulce na ramiączkach, grabiłam liście i wygrzewałam się do słońca. Wczoraj również pogoda dopisywała, więc spacer był obowiązkowy. Pozostając w dobrym humorze postanowiłam napisać recenzję produktu z którego jestem zadowolona :) Mowa o peelingu enzymatycznym z minerałami z Morza Martwego, Avon.
Opis producenta:



Moja opinia:
Cena: na promocji za około 10 zł
Dostępność: katalogi Avon
Pojemność: 50 ml

Opakowanie: prosta, nieprzeźroczysta tubka. Mniejsza od maseczek z tej serii, ale mogłaby być jeszcze mniejsza. Opakowanie jest większe niż zawartość- skąd my to znamy? Szata graficzna i opakowanie charakterystyczne dla serii ,,planet spa". Otwór z zatrzaskiem- nie ma problemu z jego otwarciem.
Zapach: delikatny, świeży, bardzo ładny :)
Konsystencja/ wydajność: peeling jest dosyć płynny, ale nie ma się co obawiać- nie spłynie nam z twarzy :) Wystarczy naprawdę nałożyć cieniutką warstwę peelingu, aby pokryć całą twarz. Mimo małej pojemności, powinien starczyć na jakiś czas. 

Działanie: peeling stosuje w taki sposób jak zaleca producent. Używam go, co 3 dni. Po użyciu twarz jest wyraźnie wygładzona i mięciutka, wygląda na świeżą i wypoczętą. Aż ma się ochotę ją dotykać co chwilę :) Peeling jest bardzo delikatny- będzie się idealnie nadawać dla osób z wrażliwą cerą. Mimo swojej delikatności robi to co ma robić, czy złuszcza martwy naskórek. Nie musimy się obawiać szczypania (może jedynie lekko tam gdzie mamy jakieś zadrapania) ani tego, że twarz potem będzie zaczerwieniona. Podczas jego używania nie zauważyłam wysypu niedoskonałości czy innych niepokojących objawów. Jest to mój pierwszy peeling enzymatyczny, więc nie mam porównania czy działa lepiej od innych. Na mojej twarzy zdecydowanie czuję to działanie, dlatego mogę go Wam polecić :)

Stosujecie peelingi enzymatyczne czy wolicie może tradycyjne? Jakie są Wasze ulubione?

P.S. Wczoraj skończyłam 24 lata i pojawiło się u mnie parę drobiazgów, które w najbliższym czasie Wam pokażę :)

10 paź 2014

Krem matująco - nawilżający, Triple Active Anti - Shine, L`Oreal

Hej! 
Ostatnio w ulubieńcach pokazywałam Wam krem matująco-nawilżający z L'oreal. Dziś będzie właśnie o nim. Myślę, że widząc już powoli jego dno, mogę coś o nim napisać. A warto napewno :) 

Od producenta:

Skład:

Moja opinia:
Cena: w zależności od drogerii, około 22 zł, w promocji nawet 13 zł
Dostępność: bardzo dobra, m.in. Rossmann
Pojemność: standardowa 50 ml

Opakowanie: może nie jest zbyt higieniczne, bo wiadomo, że teraz jest pełno produktów z pompką. Ale jednak przeważnie kremy drogeryjne znajdziemy w takich słoiczkach. Bardzo podoba mi się jego szata graficzna. A brak pompki tak bardzo mi nie przeszkadza :)

Zapach: nie umiem za bardzo opisywać zapachów, więc i tym razem mi ciężko. Krem napewno pachnie tak rześko. Dla mnie nie jest to zapach drażniący, wręcz przeciwnie podoba mi się nawet:) W każdym razie na twarzy po chwili się ulatnia i nic nie czuć. Niektórym pewnie może się nie spodobać.

Konsystencja/ wydajność: krem ma lekką konsystencję. I właśnie czegoś takiego oczekuję od kremu na dzień. Wydajność jest całkiem w porządku, bo starczy na około 3 miesiące stosowania.
Działanie: krem po aplikacji może powodować lekkie szczypanie, które trwa naprawdę moment (przynajmniej u mnie tak jest). Ma lekką konsystencję i wydawać by się mogło, że ekspresowo się wchłania. Ale warto jednak dać mu przynajmniej te 4 minuty na wchłonięcie :) 

Kupiłam go ze względu na właściwości matujące i faktycznie matuje. Ale nie oczekujmy, że przez cały dzień nasza twarz pozostanie bez grama błysku :) Używałam już różne kremy, które były przeznaczone na dzień, a powodowały większe świecenie skóry. Tu czegoś takiego absolutnie nie ma!

Krem jak najbardziej nadaje się pod makijaż. Nic złego z podkładem się nie działo, po nałożeniu na ten krem. Od kremu na dzień nie oczekuję jakiegoś super nawilżenia. I tak jest też tutaj- nawilża w średnim stopniu

Producent obiecuje również zwężenie porów- u mnie może w jakimś minimalnym stopniu. Raczej tego nie zauważyłam.

Krem mnie nie uczulił, nie spowodował wysypu niedoskonałości. Moja twarz bardzo go polubiła :)

Posumowanie: bardzo fajny krem matujący, idealny dla cer mieszanych bądź tłustych. Nie zapycha i świetnie nadaje się pod makijaż. 

Miałyście go? Co o nim sądzicie?  
A Wy co obecnie używacie? Ja napewno będę polować teraz na krem z Ziaji  25+ :)